Regulative principle stwierdza, że „jedyny sposób oddawania czci prawdziwemu Bogu został wyznaczony przez Niego samego i ograniczony przez jego własną objawioną wolę” (Westminsterskie Wyznanie Wiary 21.1). Innymi słowy, wspólnotowe uwielbienie powinno składać się z elementów jakie możemy odpowiednio uzasadnić z Biblii. Regulative principle mówi: „Czcijmy Boga tak, jak on chce być czczony.” Chociaż ludzkie serce chce wszystko, nawet regulative principle, zamienić w narzędzie niewoli (np. poprzez niekończące się spory o to jakie instrumenty mają biblijny mandat a jakie nie), to jednak sednem regulative principle jest wolność a nie restrykcje.
Gdy wspólnotowe uwielbienie jest pozostawione naszym własnym pomysłom szybko zaczynamy podążać za najnowszymi trendami. Najważniejszymi cechami stają się kreatywność, współczesność, zrozumiałość i nowość. Ale oczywiście, z czasem (i to coraz szybciej), to co kiedyś było nowe starzeje się. Musimy ciągle zmienić naszą narzędziownię by schwytać nowe pokolenie.
Regulative principle nie eliminuje całkowicie roli opinii i preferencji. Nawet w reformowanych kręgach, muzycy mogą się niezgadzać odnośnie stylu muzyki, przejść, głośności, tempa i wielu innych czynników. Konflikt o preferencje pozostanie nawet przy zastosowaniu regulative principle. Ale na pewno będzie mniejszy. Regulative principle nie rozwiązuje wszystkich problemów, ale jest dobrym sitem by wyłapać niektóre głupie pomysły wynikające z dobrych intencji.
Nowopowstałe protestanckie kościoły wychodząc z rzymskiego-katolicyzmu z jego szeregiem niebiblijnych rytuałów musiały przyjąć własną formę uwielbienia. Niektóre były komfortowe z zachowaniem wielu elementów rzymsko-katolickiej mszy. Inne łączyły te elementy z fałszywym systemem religijnym. Nie chciały wracać do bałaganu rytuałów jakie pozostawiły za sobą, nawet jeśli niektóre z nich nie były wcale takie szkodliwe.
To była dynamika która nadała wagę regulative principle. Reformowani Chrześcijanie mówili, „Nie chcemy zmuszać członków naszych kościołów do robienia czekogolwiek wbrew ich sumieniu”. Może skłon tutaj czy pocałunek tam byłby usprawiedliowny przez serca niektórych, ale co z tymi widzącymi w tym bałwochwalstwo? Czy powinno się od nich wymagać aktów czci jakich Pismo nigdy nie rekomenduje i ich sumienie na nie nie pozwala? To nie znaczy, że chrześcijanie będą lubić każdą piosenkę lub doceniać każdy muzyczny wybór. Ale przynajmniej z regulative principle możemy uwielbiać wiedząc, że nie będzie się od nas wymagać niczego poza tym, co jasno można wykazać ze Słowa Bożego.
Niestety większość osób uważa, że uwielbienie w zgodzie z regulative principle jest ciężkie by przenieść je na inne kultury. To może być prawdą jeżeli regulative principle jest mylnie widziana jako dyktator stylu jak i substancji. Ale w najlepszym wypadku, regulative principle oznacza, że możemy mieć proste nabożenstwo ze śpiewem, modlitwą, czytaniem, głoszeniem Słowa i sakramentami – taki prosty plan nabożenstwa działa w dowolnym zakątku świata.
Kiedy mówię na temat wspólnotowego uwielbienia, często nie wspominam o regulative principle. Jest nieznana jako termin dla wielu, i przerażająca dla innych. Zamiast tego wspomnę: „Co nam wiadomo z Biblii o tym co chrześcijanie robili podczas nabożeństw? Wiemy, że spiewali Biblię. Wiemy, że nauczali Biblię. Wiemy, że modlili się Biblią. Wiemy, że czytali Biblię. Wiemy, że widzieli Biblię w sakramentach. Nie potrzebujemy przedstawień ani błogosławieństw zwierząt czy tańców liturgicznych. Więc dlaczego nie skupimy się na tym co wiemy, że chrześcijanie robili na nabożenstwach? Dlaczego nie skupić się na elementach o jakich wiemy, że podobają się Bogu i były praktykowane we wczesnym kościele?” Innymi słowy, regulative principle daje nam wolność do bezpardonowego powrótu do podstaw. I pozostania tam.