Kiedy rozmawiam z mężczyznami o ich seksualnych zachowaniach, większość facetów jest zaskakująco szczera gdy mają zapewnioną anonimowość. Rozmawialiśmy o pornografii, seksie oralnym, prostytucji, pożądaniu, małżeństwie, myślach, niemoralności, bliskości, pragnieniach, homoseksualizmie, masturbacji, seksualnym wykorzystaniu, kazirodztwie, chciwości i bałwochwalstwie. Jadłem lunche z pastorami, dyrektorami, bankierami, doktorami, religijnymi ludźmi, misjonarzami zakładającymi kościoły, studentami, przedsiębiorcami, handlarzami kobiet, i przeciętnymi facetami którzy pracują 40 godzin tygodniowo i są względnie czyści.
Większość z nas miała nieobecnych ojców. 1 na 5 z nas był seksualnie wykorzystany. Każdy z nas nauczył się sztuki zatajania grzechu. Około 80% mężczyzn w kościele korzysta z pornografii. Niektórzy z nas nie potrzebują dziewczyny ponieważ mają dojrzałą relację ze swoją ręką lub laptopem. A niektórzy z nas znają zimne uczucie pustki po opuszczeniu klubu ze stiptizem czy burdelu. Niektórzy z was mężczyźni wiedzą co to znaczy iść spać obok pustej skorupy kobiety będącej kiedyś waszą żoną ponieważ wasze zauroczenie sfotoszopowanymi kobietami zgasiło wszelką intymność. Nie jesteście już kochankami, jesteście współmieszkańcami mającymi dzieci. Niektórzy z was są ojcami widzącymi wasz własny seksualny grzech objawiający się we własnych dzieciach, ale jesteście zbyt strachliwi aby go zdemaskować w swoim własnym życiu bez względu na to ile szkód wyrządza on waszemu małżeństwu i rodzinie. “Co jeśli przyznanie się do tych rzeczy sprawi, że będzie jeszcze gorzej?” jest jedynym pytaniem na jakie was stać.
Wiem w jakim stanie się znajdujecie. Wiem co myślicie. I znam kłamstwa jakie was zwiodły. Byłem tam, gdzie są niektórzy z was.
Mój dobry przyjaciel walczył z seksualnym uzależnieniem całe swoje życie. Ukończył szkołę biblijną i jest częścią zdrowego kościoła. Ma miłującą i dociekliwą społeczność i miał już trochę oddanych Bogu mentorów pchających go w kierunku Jezusa przez ostatnie 7 lat, ale nadal korzysta z pornografii kiedy tylko nadarzy się okazja by wyłączyć programowy filtr na komputerze czy telefonie. Jeśli jest sam przez dłużej niż 30 minut z podłączeniem do internetu, zaczyna szukać brudów. Nadal z przyzwyczajenia się masturbuje. Kłamie o swoim grzechu. Ukrywa swoje sekrety. Manipuluje chrześcijańskimi kobietami by grzeszyły razem z nim, a później o tym kłamie. Jest przykładem uosobienia samolubności i braku samokontroli.
Ale również nazywa Jezusa swoim Panem... czy ty jesteś tym facetem? Czasem zastanawia mnie jak to jest, że mężczyźni mogą być seksualnie zniewoleni podczas gdy idą za Jezusem. Jednak przeważająca ich większość zdaje się tak żyć. Czy te dwie rzeczy mogą wzajemnie koegzystować? Czy są diametralnymi przeciwnościami? Czy jedna nie jest antytezą dla drugiej?
Nie będę cytował waszych ulubionych autorów albo oferował darmowego filtru na internet wysyłającego raporty do twojego zaufanego przyjaciela. Nie mam PDFu do przeczytania ani zaproszenia na konferencję dla mężczyzn. Z pewnością już spróbowałeś tych rzeczy. Czytałeś książki i podjąłeś niezliczone postanowienia, które złamałeś. Spróbowałeś wzajemnej odpowiedzialności. Przeszedłeś przez “czas wolności”. Wyznałeś swój grzech. Byłeś napomniany. Odłączyłeś internet. Byłeś wyrzucony z domu. Zniszczyłeś komputer. Zapamiętałeś Słowo Boże. Prosiłeś Jezusa by usunął cierń z twojego ciała. Krzyczałeś, darłeś się i płakałeś. Spróbowałeś wszystkiego, i nadal jesteś w kajdanach.
Wyobraź sobie na moment, że to jest rzeczywistość: Jesteś na polu bitwy. Jest ciemno. Chaos. Zimny wiatr bije wprost w twoją twarz. Stęchlizna śmierci wypełnia powietrze. Zwłoki demonów leżą wokoło ciebie a ziemia na polu jest nasiąknięta krwią. Słyszysz trzaski zbroi i zderzającej się broni tak silnie, że aż idą iskry. Wrzaski przeszywają twoje uszy.
Widzisz muskularne, silne stworzenia lśniące bielą. Niszczą cienie, chwytając gardła zwierzchności przecinając je błyskającymi ostrzami. Ale ty nie masz zbroi. Zastanawiasz się jak się tu znalazłeś i dlaczego jesteś nieprzygotowany.
Mężczyźni których rozpoznajesz ruszają w przeciwnym kierunku - ich włócznie gotowe do rzutu. Miecze wyostrzone, naprawione tarcze, spuszczone przyłbice - są gotowi do bitwy. Wołają do ciebie byś się przyłączył. Spieszy się im na linie frontu - nie boją się. Wiedzą, że dane im zostało zwycięstwo.
Ale nie ty. Ty masz spodnie opuszczone do kostek. Chodzisz w kółko szukając uwodzicielki wołającej ciebie po imieniu. Nie możesz się doczekać by cudzołożyć na polu bitwy.
A to wszystko, podczas gdy królestwo nadchodzi. Zgubieni odnajdują się. Chorzy są uzdrawiani. Demoniczne dzieła są niszczone. Zasłona z fałszywej religii opada i prześladowany kościół wzrasta wykładniczo pomimo przeciwności. Jezus z stanowczo pośredniczy przymierzu - Duch wstawia się za Bożymi dziećmi, dając zechniętym kościom tchnienie życia.
A ty? Ty chcesz orgazmu.
Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków, złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać należytej mu radości, wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i usiadł na prawicy tronu Bożego. Przeto pomyślcie o tym, który od grzeszników zniósł tak wielkie sprzeciwy wobec siebie, abyście nie upadli na duchu, utrudzeni. Wy nie opieraliście się jeszcze aż do krwi w walce przeciw grzechowi i zapomnieliście o napomnieniu, które się zwraca do was jak do synów? (Hebrajczyków 12:1-5).
Jadłeś ze świniami wystarczająco długo. Chodź do domu, synu.