Ruch charyzmatyczny zaczął się na początku dwudziestego wieku pod kuratelę Charlesa Fox Parham. Był on ekscentrycznym głosicielem wątpliwego moralnego charakteru, który był zaślepiony dziwacznymi ideami, tajemniczymi zjawiskami, oraz błędną teologią znaną jako Ruch Uświęceniowy. W 1990, pan Parham założył Biblijną Szkołę Bethel (Bethel Bible College) w Topeka, Kansas z celem szkolenia misjonarzy Ruchu Uświęceniowego. Wierzył, że jeżeli jego uczniowie mogliby odkryć na nowo zielonoświątkowy dar języków, to byliby w stanie zabrać ewangelię do wszystkich narodów bez potrzeby nauki języków obcych. Później doszedł do przekonania, że dar języków był jedynym prawdziwym znakiem chrztu w Duchu Świętym. Wkrótce jego fascynacja mówieniem językami przemieniła się w obsesję. Jako, że rok 1900 zbliżał się ku końcowi, Parham przynaglał swoich studentów do spędzenia kilku dni w poście i modlitwie szukając odnowienia tego apostolskiego daru.

W pierwszy dzień nowego roku, pierwszego stycznia 1901, Agnes Ozman, jedna ze studentek Parhama, zaczęła wymawiać przypadkowe sylaby. Ci którzy je słyszeli stwierdzili, że mówi po Chińsku (chociaż nikt z nich nie wiedział nic na temat Chińskiego języka). Przez resztę dnia, nie była ona w stanie mówić po Angielsku i pisała stylizowane znaki, które Parham i jego uczniowie określili jako Chiński. Studenci byli przekonani, że ich modlitwy zostały wysłuchane, i że to czego stali się świadkami to ten sam cudowny fenomen jak ten opisany w Dziejach Apostolskich rozdział 2.

W przeciągu kilku dni przykład pisma pani Ozman został opublikowany w gazecie. Jest to obiektywny dowód na całkowitą fałszywość twierdzeń Parhama. Kawałek papieru pokryty topornymi, nieczytelnymi, sztucznymi hieroglifami nie mającymi nic wspólnego z Chińskimi znakami. W istocie, przypadkowe sylaby jakie wymawiała pani Ozman i jej pismo nie mają żadnych charakterystyk jakiegokolwiek języka.

Pomimo tego Parham upierał się, że pani Ozman mówiła i pisała po Chińsku. Do tego, sam Parham i przynajmniej trzydziestu innych studentów zaczęło twierdzić, że również otrzymali dar języków. W obliczu dokładnego badania i stawianych mu trudnych pytań Parham wyzywająco powiększył swoje fikcyjne twierdzenia.

Ogłosił, że studenci mówili w wielu językach i że on sam otrzymał zdolność głoszenia po Niemiecku i Szwedzku, Agnes Ozman po "Chińsku", a inni po Japońsku, Węgiersku, Syryjsku, Hindi i Hiszpańsku. Parham dodał, że "języki ognia" pojawiły się nad głowami przemawiających. Czasami towarzyszyły temu takie tłumaczenia: "Bóg jest miłością", "Jezus ma moc by zbawić" i "Jezus jest gotów wysłuchać."

Parham gorliwie reklamował zjawisko, podkreślając, że był to ważny przełom w misyjnej strategii. Na co najmniej sześć miesięcy po tym jak wielu ekspertów językowych stwierdziło, że bazgroły Agnes Ozman nie miały żadnego podobieństwa do Chińskiego pisma, Parham nadal karmił dziennikarzy własną wysoce zdobioną wersją wydarzeń. Typowy raport z tego czasu w jego własnych słowach:

"Oczekujemy tysięcy pastorów, ewangelistów i innych osób ze wszystkich części Stanów Zjednoczonych, którzy pragną stać się misjonarzami. Nie ma wątpliwości, że w tym czasie będzie im udzielony "dar języków", jeśli są one godne i szukać go będą w wierze, chcąc w ten sposób być w stanie rozmawiać z ludźmi pośród których zdecydują się pracować. Mówienie do nich w ich własnym języku jest nieocenioną zaletą."

"Studenci Szkoły Bethel nie muszą uczyć się języków obcych w tradycyjny sposób. Będzie on im udzielony w cudowny sposób. Różne osoby już są w stanie rozmawiać z Hiszpanami, Włochami, Węgrami, Niemcami i Francuzami w ich własnych językach. Nie mam wątpliwości, że różne dialekty ludzi z Indii a nawet języki dzikusów z Afryki będą udzielone chętnym podczas naszych spotkań. Oczekuję, że to będzie największe takie wydarzenie od czasów Pięćdziesiątnicy."

Parham oczywiście kłamał. Lecz jego studenci naiwnie akceptowali zapewnienia, że dźwięki jakie wydawali były rzeczywistymi obcymi językami. Ich nauczyciel napominał ich aby nie mieć żadnych wątpliwości, ani też nie sprawdzać ich "daru". Dlatego w następnym dziesięcioleciu, kilka zespołów misyjnych pod wpływem Parhama wyruszyło za morza oczekując, że będą w stanie głosić i rozmawiać w językach jakich nigdy się nie uczyli.

Niepowodzenie tej zielonoświątkowej strategii misyjnej był natychmiastowy i spektakularny. Artykuł opublikowany w 1909 roku opisał fiasko w tych słowach:

"Misjonarz S. C. Todd z Biblijnego Towarzystwa Misyjnego osobiście sprawdził trzy misyjne pola i cztery misyjne zespoły złożone z mających dobre intencje ale zwiedzionych osób które pojechały do Japonii, Chin i Indii w oczekiwaniu, że będą głosić do mieszkańców tych państw w ich własnych językach. Okazało się, że potrzebowali oni tłumacza nawet w najzwyklejszych sytuacjach."

"Niektórzy z nich są w absolutnej nędzy i są uzależnieni od ich chrześcijańskich braci nawet w podstawowych potrzebach życia i są bezradni jak niemowlęta. W niektórych przypadkach są oni w niebezpieczeństwie utraty wiary we wszystko co nadprzyrodzone w religii i dryfują do niewierności i grzechu."

Niepowodzenie i skandal zdawał się plamić wszystko czego Parham się dotknął. Mniej niż dwa lata po założeniu, Biblijna Szkoła Bethel w Topeka została całkowicie zamknięta. Pięć lat później, gazety w całym kraju doniosły, że niektórzy z uczniów Parhama z Illinois śmiertelnie pobili inwalidkę chcąc z niej wypędzić demona reumatyzmu. Zanim ucichł szok tych doniesień, Parham został aresztowany w San Antonio, Teksas, i oskarżony o sodomię. Napisał zeznanie aby uzyskać zwolnienie lecz później wycofał swoje własne przyznanie się do winy.

Parham zdyskredytował się w każdy możliwy sposób. Nigdy już w pełni nie odzyskał swojej wcześniejszej reputacji po tych skandalach.

Jednakże Parham działał bezustannie, i zawsze był w stanie znaleźć chętnych uczniów. Kiedy umarł w 1929 ponad 2,500 jego uczniów przyszło na pogrzeb chociaż miał on miejsce w odległym miasteczku w Kansas podczas zaciętej zamieci.

Za: http://www.gty.org/Blog/B131009


Kontakt z autorem | Stworzono: 2013-10-22 | Aktualizacja: 2017-08-29